L’eau de Parfum D’OR

300 

głowa: absolut z turówki wonnej, budleja, nawłoć
serce: gryczany miód, timbersilk, rozgrzany kwarc
baza: biały oud, liatrix, ambra

Ciepłe, żywiczne, miodowe, lekko animalne, gęste z piaskowo-złotym wydźwiękiem. W każdej buteleczce znajduje się kilka drobinek bursztynu bałtyckiego znalezionego na plaży po sztormie w glonach.

Unikalne rękodzieła. Do tego ręcznie szyte atłasowo-welurowe mieszki, nanizana karteczka z naszym dekalogiem. Wklęsło-wypukłe złote tłoczenia na papierze imitującym skórę z wykorzystaniem stuletnich maszyn. Pietyzm wykonania, kraftowa manufaktura. Włożyliśmy w te kompozycje wiele emocji, czasu i zaangażowania.

Pojemność flakonów to 30 ml.

Poniżej wrażenia tych, którzy otulili się mgiełką tkliwości:

Są przepiękne, unikatowe, niepowtarzalne, nietuzinkowe, wielowarstwowe i niebywale trwałe. Coś wspaniałego. Dziękuję!

Można w nim iść w tłum i poczuć dzięki niemu, w tym tłumie, mimo wszystko ma się swoją przestrzeń i azyl.

Jest wymagający, głęboko wnikający, nie dający się zapomnieć. Trwałość najlepsza z wszystkich trzech pozycji, fajnie się wysładzają w bazie, momentami podobne do Bowmake.

Są po pierwsze otulające. Po drugie, pierwsze wrażenie jest przyjemnie apteczne. Ale bardzo szybko mija. Nie znam tych wszystkich składników, ale jest to zapach nieprzytłaczający, a jednocześnie wyczuwalny i długo utrzymujący się. Kojarzy mi się się z intelektem podszytym sex appealem. Maria Skłodowska by z pewnością ich używała. I Piotr Curie też. Są takie ziołowo-pudrowe. Jesienią i zimą idealnie się sprawdzą, maja w sobie coś, czego nie potrafię zdefiniować. Na pewno są bardzo interesujące i nietuzinkowe. Z każdym dniem coraz bardziej mi się podobają.

Powiem krótko – no po prostu jak dla mnie mistrzostwo. Trafiają na półkę obok Bottegi, Toma Forda czy Hermesa. Mam nadzieję że niebawem uda mi się nabyć drugi zestaw, bo wiem, że skala ich jest unikalna, a chce na długo zakładać te zapachy na siebie.

Otóż wszystkie zapachy to są zapachy bohemy, full speed dekadencja i absynt. D’OR to perfumy głębokie, ale oryginalne i niepowtarzalne.  Zdecydowanie jednak jest to oryginalny, piękny zapach.

Po okryciu się mgiełką D’OR adrenalinka znika i następuje eksplozja endorfin. Pod skórą czułem, że będzie dobrze, ale rzeczywistość wykroczyła poza jakiekolwiek oczekiwania. Absolutne mistrzostwo! To pewnie tylko moje flashbacki, ale zapach teleportuje do Maroka, gdzie tubylcy częstują berberyjską miętową herbatą.

Tempo dostawy nie do przebicia! W zapachu najbardziej fascynuje mnie droga, jaką przebywa od nałożenia (nuta głowy) do tego, co pozostaje na końcu (nuta bazy). Jest to zapach nieporównywalny z niczym co znam, a znam tego sporo.

D'OR używam namiętnie! Jest ciepły i chłodny za razem. Nawłoć, nagrzane słońcem siano z miodem oraz mięta, której nie ma w składzie. Z czasem do kompozycji dochodzi para, podobną ma Soul of the Forest MM. Zapach jest piękny, przestrzenny, bardzo trwały, powoduje, że czuję się "zjawiskiem" wchodząc do pomieszczenia. Dziękuję Wam za niego!

To jest niemoralne! Te zapachy są obłędne! Nigdy ich nie wycofujcie! Chcę wszystkie! Jesteście cudotwórcami.